Jurata – Atrakcje

JURATA

Wcześniej nazwą Jurata określano część lasu sosnowego leżącego między Jastarnią a Helem. Niestety, uczeni nie chcą zgodzić się z popularną a romantyczną etymologią, wywodzącą nazwę od imienia litewskiej bogini Bałtyku lub od kaszubskiej boginki morskiej, która miała zakochać się w ubogim rybaku. Rozgniewany ojciec, bóg morza Górka roztrzaskał bursztynowy pałac córki, którego okruchy morze wyrzuca do dzisiaj.
Jurata jest najmłodszą, założoną w 1928 r., miejscowością Mierzei Helskiej. Przedsiębiorcza spółka warszawiaków wykupiwszy tu grunty, zaczęła wznosić luksusowe pensjonaty i hotele. Przed wojną Jurata stała się najmodniejszym i najnowocześniejszym polskim kąpieliskiem. Wakacje spędzali tu prezydent Ignacy Mościcki, księżne Czartoryska i Ćzetwertyńska a także hrabia Władysław Potocki, który podobno polował tu na wrony. Po wojnie częściowo zniszczono przedwojenną zabudowę, wznosząc potężne ośrodki zakładowe, które tylko dlatego zbytnio nie rażą, że zasłaniają je sosnowe drzewa. Z ekskluzywnej miejscowości Jurata zmieniła się w letnisko ludu pracującego głównie ze Śląska i Łodzi oraz miejsce wypoczynku wyższych kadr. Obecnie w nawiązaniu do przedwojennych tradycji Jurata stała się drogą i nieco snobistyczną miejscowością dla wybranych letników przyjeżdżających głównie z Warszawy.

Z Półwyspem Helskim i morzem związanych jest wiele legend, jedna z nich opowiada o pechowym kapitanie, któremu zawsze wiatr wiał w oczy (dosłownie, a nie przenośnie). Za którymś razem rozsierdzony kapitan wykrzyknął: „niech to diabli wezmą!”. Purtkowi, czyli kaszubskiemu diabłowi, nie trzeba było powtarzać dwa razy. W zamian za podpisanie cyrografu, kapitan odtąd nie mógł skarżyć się na niesprzyjające wiatry, jednak nie był szczęśliwszy, gdyż teraz bał się o swoją duszę. W końcu postanowił wyprowadzić diabła w pole wymyślając zadanie, któremu ten nie mógłby podołać. Przebiegły kapitan zażądał, aby statek rozwinął największą prędkość, a potem żeby purtek zatrzymał statek. Diabeł przegrał zakład, gdyż szarpiąc się z kotwicą sam wpadł do morza, koło Nowego Portu. Podobno do tej pory tkwi w morzu gryząc z wściekłości łańcuch. Na powierzchni wody. widać wtedy skry i piekielny ogień, który zwiastuje nadejście burzy.

Atrakcje

W Juracie nie ma właściwie żadnych atrakcji, ale miejscowość, położona wśród gęstego sosnowego lasu, na pewno przypadnie wszystkim do gustu. Część przedwojennej zabudowy zachowała się przy ul. Ratibora. Głównym miejscem spotkań towarzyskich jest oczywiście deptak, wydzielona część ul. Wojska Polskiego. To też najlepsze miejsce na lody, pizzę, popołudniową kawę czy schłodzone piwo.

Spacer można kontynuować wzdłuż prostopadłej ul. Międzymorze, która prowadzi na plaże położone nad Bałtykiem i Zatoką Pucką. Piaszczyste, szerokie plaże uważa się za jedne z najładniejszych na wybrzeżu. Od miejscowości oddziela je pas wydm, z których najwyższa – 15-metrowa – znajduje się na lewo od kąpieliska nad morzem. Z mola roztacza się piękny widok na Zatokę Pucką i drugi brzeg. Wokół przechadzają się rybitwy i mewy – nie zapomnij uwiecznić ich na wakacyjnym zdjęciu.

Jeśli już mowa o kawie, to jeszcze w XIX w. zdania na jej temat były mocno podzielone. I tak ksiądz Tomicki w 1866 r. pisał w swojej powieści: „Ale, kochany sąsiedzie – wtrącił się Piotr Skiba, gdy Wach kawę potępiał – ja nie jestem za kawą, bo Bóg widzi, że wolę polewkę, ale bym tak kawy nie potępiał. Byłem ja w Prusach kolo Gdańska, tam patrzałem na własne oczy, jak po stu robotników w boru pracuje, a każdy z nich przyniesie z sobą kawy w butelce, w boru ją przygrzeje i z kawałkiem chleba ma silne pożywienie. Ale za to powiadam wam, wódki tam wcale nie znają, ze świecą byście jej tam nie znaleźli, wstrzemięźliwość tam wzorowa, a chłopy wszystko silne i zdrowe, jak panie każ!”