Kłanino

Kłanino

Miejscowość, nazywana przed wojną Klanin, wymieniona po raz pierwszy w 1285 r. jako Clenin, należała przez kilkaset lat do kilku rodzin szlacheckich, w tym Kładnickich. W 1600 r. we wsi stało aż sześć dworów. W 1838 r. za 20, 5 tys. talarów majątek kupił Fridrich Gustaw Grass, właściciel pobliskiego Starzyńskiego Dworu. Rodzina posiadała te dobra aż do II wojny, potem wszystko przeszło w ręce państwa.
W pałacu mieściła się Szkoła Rolnicza, od 1983 r. hotel kopalni Węgla Kamiennego „Staszic”.

Kłanino leży 9 km na południowy wschód od Karwi przy drodze do Pucka. Położona na Kępie Starzyńskiej wieś nie grzeszy pięknością, ale warto ją odwiedzić z powodu eklektycznego pałacu.

Obecny wygląd kremowego pałacu pochodzi z 3 ćwierci XIX w. Do piętrowego budynku z poddaszem dostawiona jest czworoboczna wieża zakończona płaskim dachem. Przy niej znajduje się dobudówka z odkrytym tarasem. W środku z oryginalnego wyposażenia zachowały się m.in: ozdobna klatka schodowa, kominek z 1604 r. a także dwa portale. W czasie remontu w latach 70. część wyposażenia przeniesiono do Gdańska. W ten sposób sprzęty wróciły na swe dawne miejsce.

Pałac leży pomiędzy zaniedbanymi zabudowaniami gospodarczymi a ładnym parkiem. Przed budynkiem rosną krzewiaste cisy, nieco dalej żywopłot ze strzyżonych świerków. Z rzadszych odmian drzew występują tu sośnica japońska (jedna z kilku w kraju), klon palmowy, jedlice Douglasa i miłorząb japoński. Wśród świerków zobaczysz tu odmianę pospolitą, kaukaską, białą, sitkajską oraz ajańską. Z jednej strony park otacza metalowe ogrodzenie z ażurową kutą bramą z końca XIX w.

Działający w pałacu hotel (tel. 058 – 738-780, 737-585) od kilku lat otwarty jest dla wszystkich chętnych. Nocleg kosztuje około 18 zł/os, całodzienne wyżywienie 13 zł.

Autobusy PKS jeżdżą do Pucka i Karwi.

Po nieudanej próbie zamachu na garnizon w Starogardzie w 1846 r., za Ceynową rozesłano listy gończe. O jego zatrzymaniu pisze niejaki Kraatz, ówczesny urzędnik skarbowy:

,,Następnego dnia rano, tj. szóstego bm., około godziny 10 dowiedziałem się, że Ceynowa zatrzymał się w Sianowie lub Będargowie (około 1,5-2 mil za Kartuzami). Dlatego natychmiast wybrałem się w drogę i najpierw udałem się do Sianowa (…). Chcąc jednak dojść nieco bliżej na ślad tej sprawy, wysłałem małą dziewczynkę do karczmarza Marszałkowskiego po zakup jakiegoś przedmiotu i z poleceniem, ażeby u służących zasięgnęła języka co do obranego przez Ceynowę kierunku. Ta wróciła z wiadomością, że on poszedł rzekomo do Mirachowa, co skłoniło mnie do powtórnego udania się do Marszałkowskiego i żądania od niego teraz ze stanowczością i groźbą surowej kary, ażeby podał kierunek obranej przez Ceynowę drogi lub miejsce jego zatrzymania, jeśli znajduje się on jeszcze w wiosce. Na to żona Marszałkowskiego, która – jak było widać – trzęsła się z wielkiego strachu pod wpływem tej groźby, szepnęła mi do ucha, że on, ten Ceynowa, znajduje się prawdopodobnie jeszcze w stodole. Ponieważ nie miałem nikogo do pomocy prócz mego syna (…) i ponieważ ostrzeżono mnie poprzednio: Niech pan się ma na baczności, żeby nie został pan zastrzelony, bo Ceynowa nosi przy sobie broił palną, więc natychmiast obsadziłem ze swoim synem stodołę i stajnię, następnie kazałem zawołać sołtysa tak, ażebym w wypadku postrzelenia i unieruchomienia mnie miał kogoś przy sobie do pomocy przy schwytaniu go…”