Wiara, zwyczaje i obrzędy Kaszubów

13 grudnia (św. Łucja) dziewczyny chowają jabłko do kieszeni i noszą je aż do Gwiazdki. Pierwszy, kto odezwie się do takiej panny po pasterce zostanie podobno jej mężem. Z kolei jeśli 21 grudnia (św. Tomasz) dziewczyna włoży pod łóżko ziarna lnu i owsa, to w nocy ukaże się jej przyszły wybranek serca.

Św. Szczepana (26 grudnia) po południu rybacy spotykają się u swojego szypra, aby ustalić plan przyszłorocznych połowów, potem grają w karty, popijając piwo lub wino.

Charakterystyczne dla Północnych Kaszub były uroczyste postrzyżyny owiec, obchodzone późną wiosną. Mieszkańcy kilku wiosek, m.in. Domatówka, Piaśnicy, Tyłowa i Warszkowa spędzali wszystkie owce i kąpali je. Potem przygotowywano stanowiska do strzyżenia i dalszej obróbki wełny, szałasy oraz jedzenie. Cała impreza trwała tydzień. Wieczorami przy ognisku organizowano tańce, zabawy czy zawody tematycznie związane z owcami: m.in. chwytanie owcy, pływanie z owcą po jeziorze, nurkowanie na wytrzymałość czy wspinanie się po drągu.

Z okazji Zielonych Świątek, np. w Gnieżdżewie i Swarzewie, brzozowymi wieńcami przeplatanymi kolorowymi kwiatami dekorowano krowy, na głowę wkładając im też korony z kwiatów polnych i barwnych tasiemek. Do ogonów przywiązywano im jurek, czyli żarnowiec. Przystrojone zwierzęta pasterze przyprowadzali do zagród, a gospodarze dawali im napiwek, który podobno im wyższy, tym miał zapewniać lepszy chów. W sobótkę kobiety zbierały zioła, obdarzone tego dnia szczególną mocą: bylicę, dziurawiec, koniczynę białą, krwawnik, miętę, rumianek, czarny bez i kwiat lipy. Dziewczęta starały się w nocy znaleźć kwiat paproci. Jednak żeby go zobaczyć, trzeba było rozebrać się do naga i zachowując całkowite milczenie, wyruszyć na poszukiwania. Niestety, za gołymi pannami zawsze gonili parobcy, więc jak do tej pory nikomu nie udało się wrócić z lasu z kwiatem.

Nie do końca rozumianym zwyczajem było ścinanie kani na św. Jana, rozpowszechnione w Jastarni i na Kępach Swarzewskiej, Puckiej oraz Oksywskiej. Dziś, choć nie we wszystkie lata, organizuje się je jeszcze w Strzelnie. W zależności od wsi istniały różne wersje tej uroczystości. Co roku odgrywał się ten sam dramat: sołtys, czy sędzia odczytywał winy, jakie popełniła kania (gatunek ptaka), potem zapadał wyrok, przychodził kat, ścinał kani głowę, następnie grabarze zajmowali się pochówkiem. Żywą kanię zastępowano też wypchanym ptakiem czy kurą lub nawet czerwonym kwiatem. Ponieważ nikt nie spisał słów, wiadomo tylko, że częściowo tekst odnosił się do miejscowych spraw i ludzi, dając do zrozumienia, jaka kara ich czeka, jeśli nie będą przestrzegać prawa. Pochodzenie tego obrzędu pozostaje jednak nie wyjaśnione. Według Ceynowy (1830 r.) uroczystość miała coś wspólnego z przyjęciem młodych pastuchów do grona dorosłych mężczyzn. Podobne egzekucje różnych zwierząt, odpowiadających za grzechy ludzi czy uchodzących za symbol zła, wykonywane były już w średniowieczu.

Specjalne obrzędy związane były oczywiście ze ślubem. Jeszcze przed zaręczynami narzeczona musiała dać chłopcu koszulę, spodnie, chustkę na szyję i do nosa, parę pończoch oraz parę rękawic, a przed ślubem dodatkowo chustkę pod szyję i do nosa. Wszystkich krewnych narzeczonego obdarowywała parą rękawic. Sama zaś otrzymywała 2 łokcie cienkiego płótna, parę trzewików i talara (jednego lub kilka). Przyszła teściowa nie dostawała nic, za to ojciec panny młodej futrzaną czapkę, każdy z braci po kapeluszu, a siostry po łokciu czarnego materiału.